Martin Schongauer (German, c.1450-1491). Engraving; The Cleveland Museum of Art, Gift of The Print Club of Cleveland 1922.88 Accession_number 1922.88

UMIERAJĄCY Chrystus na krzyżu umierający. Ego sum ueritas, et uia, et uita, powiedział o sobie Chry­ stus. jam jest prawda, i droga, i żywot. Nikt nigdy o sobie nic podobnego nie powiedział. Niejeden światowy mędrzec rzekł w rozumie swoim: posiadam prawdę! Niejeden rzekł w sercu swojem: wiem, co dobre a co złe, znam drogę ! nie­ jeden rzekł wolą swoją: z moją prawdą pójdę po mojej dro­ dze i trafię do żywota! Tak niejeden powiedział, choć mylnie i bezzasadnie. Ale nikt nie powiedział, że on sam jest prawdą, że on sam jest drogą, że on sam jest życiem. Nikt przed Chrystusem nie uczynił tego, a nawet długo po Chrystusie, aż do tych oto dni naszych nikt się na to nie odważył. Prawda, że dzisiaj inaczej dziać się zaczyna. Zjawili się ludzie ostatecznych ludzi poprzednicy w tych naszych czasach również przedostatnich i po których niezadługo zapewne osta­ tnie nastąpią; zjawili się ludzie, którzy dopuścili się tego nie­ słychanego dotąd na świecie zuchwalstwa: w rozumie czło­ wieka postawili prawdę, w jego sercu umieścili dobro, a w jego swawoli szczęście; ludzie co ogłosili człowieka, a siebie przed innymi, za prawdę, za drogę, za żywot, za początek swój, za środek i za koniec, za punkt wyjścia, za linję postępu i za punkt dojścia, to jest za cel. Obłąkani! podrzeźniają Chrystu­ sowi w Jego godności — podrzeźniają Mu w jego mowach i w Jego naukach, podrzeźniają Mu we wszystkiem; a w jednej rzeczy naśladować Go nie umieją; nie umieją żyć, jak On i jak On umrzeć ! Głoszą siebie za prawdę narówni z Chry­ stusem, a szukają własnej chwały! mienią się być przewod­ nikami i drogami, a gonią za własnym pożytkiem! powia­ dają się być życiem, a ubiegają się za własną rozkoszą ! — Chrystus był zelżony jako prawda, umęczony jako dobro, zabity jako życie, ale oni, ci nowi Chrystusowie, oni bez­ pieczni! nikt ich nie zabija! nikt ich nawet nie męczy, nikt nawet złego im słowa nie powie ! — O, siedźcież sobie spo­ kojni. — O grajcież sobie bezpieczni i zdrowi w tę prawdę i w to dobro, i w to życie waszego wynalazku! Takie to i skarby wasze, jakie i osoby! — Taka wartość rzeczy, którą przynosicie, jaka i duszy, która przynosi, duszy pełnej pró­ żności, pełnej samolubstwa, pełnej pożądliwości, bez wielkości i bez mocy, bez miłości, bez poświęcenia! — Takie są owoce wasze, nieszczęśni! takie owoce wasze. Pożywajcież je sami. My ich nie chcemy. .Teden Chrystus Pan nietylko powiedział o sobie, że jest prawdą, drogą i życiem, ale i tak żył, jak powiedział, i tak umarł, jak żył. On jeden dał dowód życiem swojem i śmier­ cią, że tak jest, jak wyrzekł. On jeden przyłożył pieczęć uro­ czystą do tego dowodu swego : bo był zelżony jako prawda, umęczony jako dobro i droga nasza, zabity jako życie. A w tern nie szukał własnej chwały, ale naszego oświecenia ; nie wła­ snych korzyści, ale naszego pożytku; nie własnej rozkoszy, ale naszego zbawienia. I przeto jest prawdą, która jest isto­ tnie prawdą, drogą, która jest istotnie drogą, życiem, które jest doprawdy życiem. O Panie, Tyś w istocie, jakeś powie­ dział, i prawdą i drogą i życiem naszem. Bracia najmilsi, jużeśmy widzieli, jak była prawda nasza zelżona, widzieliśmy, jak była droga nasza umęczona, teraz zobaczmy, jak było życie nasze zabite. Zobaczmy jaką śmiercią umarło, a umarło śmiercią potrójną, jak wprzódy potrójnem zelżeniem i potrójną męką zelżone i umęczone było. Ach! to ostatnia jego męki chwila, więc też i najważniejsza, najuro­ czystsza, najwyżej poruszająca! To ostatnia chwila jego życia doczesnego, w niej się wszystko zamyka, więc i my wszystko zbierzmy, pamięć, rozum, serce, wolę i przynieśmy na jej roz­ ważanie. Przez przyczynę Najśw. Panny. Zdrowaś Marjo ! Idźmy, bracia moi, idźmy do Jerozolimy. Tani nas dzi­ siaj duch wiedzie, tam nas Chrystus czeka, tam nas Bóg mieć chce; idźmyż, idźmy do Jerozolimy! Jeruzalem to miasto wy-brane, miasto Boga żywego, stolica Jego sądów, strażnica Jego zakonu, przechowawczyni Jego wyroczni, przybytek wszystkich tajemnic Jego. Idźmy tam razem z Psalmistą — ■ niechaj staną stopy nasze w przysionkacli twoich, o Jeruzalem! Jeruzalem pięknie pobudowane jako miasto, którego całe spojenie w sa­ mem sobie. Tam wstępują pokolenia, pokolenia Pańskie, na świadectwo Izraela, aby wysławiały Imię Najwyższego. Tam są postawione stolice na sąd, stolice domu Dawida. (Ps. CXXI). Czy widzicie, jak doprawdy zewsząd pokolenia izraelskie dążą do miasta Bożego, tłumy ludu nieprzeliczone idą ze Wschodu, z Zachodu, z Południa i z Północy, wszystkie idą do Jerozolimy? Czy widzicie, oto wstępują do miasta i idą na górę świętą, na której zbudowany kościół, i wstępują do ko­ ścioła; tam pokłon oddają Bogu Najwyższemu, a potem roz­ chodzą się przez wszystkie bramy, rozkładają się po wszyst­ kich stronach, naokoło miasta, długiemi ulicami rozbijają na­ mioty i w tern nowem mieście, którem stare opasują, czekają, póki nie nadejdzie dzień wielkoświąteczny. Dzień, zaiste, świą­ teczny, dzień wielki, w którym cały naród żydowski zasiądzie do wspólnej biesiady, wszystkie pokolenia razem przystąpią do pożywania Baranka paschalnego, tej wielkiej wspólnej uczty narodowej, która jest wspólną pamiątką, wspólnem weselem, wspólną nadzieją. To uczyni cały naród żydowski. — Tak co rok działo się w Jerozolimie i naokoło Jerozolimy, tak i tego roku się dzieje. Ale tego roku co innego się jeszcze dzieje, czego naród żydowski nie wie, nie wie, że to tego roku zabije prawdziwego baranka wielkanocnego, nie wie, że się to na to zebrał, nie wie, że pożywając po raz ostatni baranka symbo­ licznego, który odtąd przestanie być symbolicznym, stanie się niegodnym pożywać i nie będzie pożywał prawdziwego ba­ ranka, którego jednak tak okrutnie zabije. Patrzcie tymczasem, bracia moi, na to niezliczone mnó­ stwo, które Jerozolimę i okolice wszystkie zalega; tłum ludu niezmierny, rzesza bez liczby i bez końca. Nigdy i nigdzie tak się tłumnie lud nie zbierał, jak na święta wielkanocne do Jerozolimy. Kiedy Cestius Gallus w jakie trzydzieści lat pó­ źniej chciał Neronowi Cesarzowi dać wyobrażenie o siłach wojennych żydowskich, kazał obliczyć liczbę baranków zabi­ tych podczas święta wielkanocnego; jeden zaś taki baranek był pożywany przez niemniej jak osiemnaście osób, a często przez dwadzieścia, ‘trzydzieści i pięćdziesiąt; dosyć, że się komu dostał najmniejszy z niego kawałek. Po obliczeniu poka­ zało się, że liczba baranków zabitych tamtego roku wynosiła co podnosi liczbę pożywających, podług najniższego rachunku, przynajmniej do 5 miljonów. Podobna tedy liczba Żydów, a nie tylko Żydów, lecz i przybyszów ze wszystkich narodów znajdowała się i przy śmierci Chrystusa. Żadne nie­ zawodnie widowisko nie ściągnęło tylu widzów i same igrzy­ ska one sławne Olimpijskie takiej publiczności nie doczekały się nigdy. — Słuszna była, aby ta Boska tragedja miała od­ powiednią sobie publiczność, aby Zbawiciel świata umierał w obliczu niejako świata, świata całego; aby ten lud żydow­ ski cały, sam przez się, aby cały rodzaj ludzki przez swoich zastępców, był tam obecny i własnemi uszyma o wszystkiem się dowiedział, własnemi rękoma wszystkiego się dotknął, własnemi oczyma patrzał na to widowisko jedyne, na które i Bóg z góry i całe niebo patrzyło. Idźmy tedy patrzeć i my, bracia moi na ten widok. Oto cała ta tłuszcza co niedawno przed Piłatem krzy­ czała: krew Jego na nas i na nasze dzieci, teraz ze wszech stron otacza górę Kalwarji. Zabierają się do ukrzyżowania Chrystusa. Oto położony jest Pan na krzyżu i naprzód po­ wrozami silnie przymocowany, potem w tak skrępowaną rękę Jego prawą wpuszczają gwóźdź okropny i straszliwym młotem pędzą go nawskroś. Tak nam opisuje ukrzyżowanie jeden autor pogański (Lucjan, prometh. C. 1 et 2). Praebe dexteram powiada. Tu autem Vulcane, adstringe, et confinge. et mal- leum fortiter demitte. Daj rękę prawą, powiada, a ty kowalu, skrępuj ją i przekłuj i młot spuść mocno! A gdy to się stało: da et alteram, powiada quo Ula etiam recte declineatur. Daj drugą rękę, prawi, aby i ta także była porządnie przybita. I stało się! już przybite obie; oprawcy do nóg się biorą i znowu jeden gwóźdź przez jedną, a drugi przez drugą stopę przepuszczają ut offigantur bis pedes, bis brachia (Plaut. Moutell. II, I, 13). Tak przekłute są dwakroć nogi, dwakroć ręce. — Wtedy podnoszą Chrystusa Pana z krzyżem i wpusz­ czają ten krzyż do ziemi mocnym pędem, aby go lepiej utwier­ dzić, a od wstrząśnienia wszystkie rany się roższerzają i po-darte arterje drą się jeszcze bardziej. Ach Panie mój, każde to przeszycie Ciała Twego, każde uderzenie młota, każde głęb­ sze wpędzenie gwoździ i to nareszcie ostatnie wstrząśnienie, to wszystko nowy cios dla duszy mojej. Ale i to wszystko minęło, Panie, otoś już na krzyżu; otoś, już na Twojem miej­ scu! Jużeś podniesiony od ziemi, jakeś to sam o sobie tyle- kroć przepowiedział, oportet exaltari filium hominis: trzeba, aby Syn Człowieczy był podniesiony. Panie! oto chwila dla której na ten świat przyszedłeś, oto miejsce, do którego przez całe życie dążyłeś; oto stolica ona sławna, na której usiadłeś, stolica wszelkiej mądrości, z której świecić będziesz wysoko światu całemu. Oportet exaltari filium hominis, trzeba było podwyższenia Synowi Człowieczemu; Panie! oto drzewo, z któ­ rego królujesz, oto podnóżek stóp Twoich, na którym całą moc Twoją oparłeś, oto prawdziwy tron on wysoki, na który podniesiony jesteś i z którego nad światem całym szeroko panować będziesz. Oportet exaltari filium hominis, trzeba być podwyższonym Synowi Człowieczemu! Panie, oto ta chrzciel­ nica, z której koniecznie miałeś być własnym Twoim chrztem ochrzczony, a tak naglonym się czułeś, aż pókiby się nie speł­ nił: oto ten stół błogosławiony, na którymżeś przygotował dla nas swą ucztę niebieską i takiem pragnieniem pragnąłeś poży­ wać z nami tę paschę; oto to drzewo żywota, na którem za­ wisłeś, aby tak podwyższony stać się jedynym owocem zbawie­ nia naszego. Oportet exaltciri filium hominis. Trzeba być wywyż­ szonym Synowi Człowieczemu. Oto jesteś podwyższony, o Panie! A na cóżeś to jest podwyższony? Co na tern drzewie masz czynić, o Panie? Masz umrzeć. Będziesz umierał, Panie! A to Twoje umieranie jest onem wielkiem, nadzwyczajnem, jedynem widowiskiem, na które patrzyć będzie ona niepospo­ lita publiczność, co mówię? patrzyć będzie przeszłość cała, patrzyć cała przyszłość, patrzyć będzie pierwszy człowiek i patrzyć ostatni, wieki, pokolenia i narody: — niebo, ziemia i piekło, aniołowie, ludzie i szatani, wszyscy, wszyscy, patrzyć będą; patrzyć będzie sam Bóg. — Panie, Panie! oni będą patrzyli, a Ty będziesz umierał! Bracia moi! Idźmy i my tedy patrzyć, idźmy patrzyć, jak Chrystus umiera na krzyżu. Chrystus Pan oto przed nami na krzyżu podwyższony, na krzyżu wiszący, konający na krzyżu potrójną śmiercią umiera: umiera jako Mesjasz i król, umiera jako człowiek, umiera jako Bóg; lecz za każdą śmierć nowe nam zyskuje zmartwychwstanie i z łona swej śmierci, jakoby ze źródła żywego, a niewyczerpanego wylewa na nas potrójne życie, niepożyte, niezwiędłe i nieśmiertelne. Tę tajemnicę mamy teraz zrozumieć. A naprzód umiera Chrystus Pan na krzyżu jako Pan i król. Każdy człowiek chce być królem, przynajmniej na- zewnątrz chce mieć jakąś władzę, królestwo, panowanie. To jest w naturze człowieka. Oprócz życia naszego ciała, którego ostatnia chwila jest koniecznym łupem śmierci; oprócz życia naszego ducha, do którego śmierć fizyczna nigdy przystępu nie ma, jest jeszcze inne, trzecie życie w człowieku, a tem życiem jest życie z tych dwóch połączone, połączone w duszy i w jej działalności nazewnątrz, życie zewnętrzne, życie poza sobą, życie, jakie nam dają nasze uczynki. Uczynki stanowią jakoby nasze ciało moralne, są niejako szatą zewnętrzną, pod którą świat duszę naszą widzi, a nasza dusza przed światem i przed ludźmi się pokazuje. Jeżeli te uczynki są dobre i zdrowe a tem samem i ciało nasze moralne, ono życie zewnętrzne, ona szata nasza przed światem i przed ludźmi jest zdrowa i mocna, wtedy panujemy nad innymi wpływem, znaczeniem, siłą, prze­ mocą, jaką ona nam daje. Przeciwnie, jeżeli ta szata nasza jest wiotka, jeśli myśli nasze są pogardzenia i śmiechu godne, tedy śmieją się z nas i nami pogardzają. Każdy człowiek dba o to swoje życie moralne, ach, czę­ sto aż zanadto. Każdy człowiek dba i dbać powinien; nieraz przekłada życie raczej swego ciała utracić, aniżeli to życie stokroć dla niego wyższe i droższe. Czyż jest złe takie przy­ wiązanie do tego życia, do imienia, do sławy? To przywią­ zanie zrobiło rycerzy i bohaterów, ono wydało mądrych i cno­ tliwych mężów, ono stworzyło rządców i rozkazodawców ca­ łych krajów i narodów; ono, ono namnożyło wielkich rzeczy i wielkich ludzi. Czyż dlatego mam je nazwać dobrem i świę­ tem? Nie, ale go nazwę wielkiem. I szczególnie ta żądza samej władzy, dobrego imienia, póki Chrześcijaństwa nie było, była doprawdy wielką i największą rzeczą na świecie. Człowiek tedy chce być wielkim, chce być królem, obce być panem. A cóż powiem o tym, któremu się to z prawa należy? Cóż powiem o Chrystusie, który jeden ma to prawo, który jest królem z natury swojej, który jest panem wszyst­ kich rzeczy, jakie były i jakie są i jakie być mogą; Jeśli kto inny może chcieć, ten powinien być; jeśli u kogo może być zuchwałością chęć taka, u Tego jest prawem i obowiązkiem; komu innemu nie dać, może być słuszną rzeczą, Temu ode­ brać jest grzechem, jest zbrodnią, jest świętokradztwem. Otóż tę godność królewską, to życie swoje jako Pana i króla, musiał Chrystus Pan naprzód poświęcić na krzyżu i umrzeć śmiercią moralną zewnętrzną jak najzupełniejszą, jak najpodlejszą, jak najdotkliwszą. Ach dosyć jest oczy zwrócić na to, co otacza, na ten wi­ dok, na który w jednej onej chwili patrzyły mijony ludzi. Oto Chrystus wisi na krzyżu! I cóż to jest krzyż? Krzyż, jak go nazywa mówca rzymski: Seruitutis extremum summumque supplicium. (Cic. in Ver. de Suppl.) niewolników kaźń naj po­ dlejsza i najcięższa. Krzyż to była ta kaźń, ta męczarnia, którą rzymskie okrucieństwo i pycha ze wszystkich kaźni na świę­ cie używanych jako najokrutniejsze i najzelźywsze wybrała na kaźń niewolników. Seruitutis siimmumgue suppli­ cium. Ach tego jednego dosyć było, dosyć było krzyża, aby człowieka zepchnąć do samej głębi hańby i zelżywości, aby go zabić najzupełniejszą i wszelaką śmiercią moralną. Wie­ cie, jak mszcząc pamięci obywatela rzymskiego, którego zu­ chwały Prokonsul na krzyżu zawiesił, cały przejęty zgrozą tej kaźni krzyżowej, wiecie, jak zawołał mówca rzymski: Faci- nus est uinciui ciuem romanum, scelus uerberare, prope parri- cidiuni neccari, quid dicam in crucem tollere? Występkiem jest wiązać obywatela rzymskiego, zbrodnią ćwiczyć, niemal ojcobójstwem zabić, cóż powiem, na krzyżu zawiesić? Tak wymowa rzymska mści się za niewinnego i obywatela. Ale niewolnika i uznanego za zbrodniarza na krzyż skazanego ta sama wymowa równie piorunującym wyrokiem potępia; i słyszę, jak ona we wnętrznościach swoich mówi o Chry­ stusie, patrząc na niego wiszącego na krzyżu: zelżywością jest być wiązanym, powiada, sromotą i hańbą być wyćwiczonym, odsądzeniem od godności ludzkiej być na śmierć jak łotr ska­ zanym, a cóż dopiero na kryżu przybitym? Ten jest sąd wy­ mowy i opinji rzymskiej publicznej o Chrystusie, i Tacyt za­ pisał go w swoich rocznikach państwa onemi słowy pogar­ dliwemu Chrystus, powiada, to był wynalazca jakiejś nowej sekty: cpiem Pontius Pilatus, procurator Judeae ultimo affecit supplicio, którego Poncjusz Piłat, zawiadowca Judei, ostatnią ukarał kaźnią. Czy słyszycie te słowa pogardliwe? jest to spojrzenie obywatela rzymskiego z całej wysokości swojej na jakiegoś podłego niewolnika. Tych słów dosyć historykowi rzymskiemu. Powiedziawszy, że skazany na ostatnią kaźń, Rzymianin nic więcej nie miał do powiedzenia. A tak to jedno, że Chrystus na krzyżu wisi, jest już Jego największą śmiercią moralną. Atoli ta sama kaźń ostatnia dla Chrystusa Pana jest jeszcze ohydniejsza niż zwykle, niejako do swojej najwyższej podniesiona potęgi. Nic nie mówię o tern co go otacza, nic o tym napisie na krzyżu, który po­ dwójne na Chrystusa szyderstwo zamyka, Nazarejczyka i króla żydowskiego, nic o tern umieszczeniu Go pośrodku dwóch łotrów i na wyższym krzyżu, jakoby ich herszta i pryncypała; ale zwracam całą uwagę moją i waszą, o bracia moi, i współ- widzowie w duchu tej okrutnej, a zelżywej sceny, zwracam uwagę waszą na ten drugi krzyż niewidomy, ten krzyż trzy­ kroć większej hańby i niesławy, który z języków swoich robią otaczający Go Żydzi i poganie, i na który Go z nierównie większą złośliwością rozpinają, rozciągają i przybijają. Ach na ten krzyż teraz obróćmy oczy nasze ! Widzicie, najmilsi bracia, jaki tłum, jak wielka rzesza ludu krzyż naokoło otacza. Ale na czele tego całego pospól­ stwa, jak mu w zwykłem życiu przodują moralnie jego prze­ wodnicy, tak i tu materjalnie występują naprzód, i oto wobec krzyża zbierają się we trzy przeciwne gromady potrójni ludu żydowskiego naczelnicy: kapłani, książęta i uczeni. Mają, czego chcieli, upadł przeciwnik i okryty jest ostatnią hańbą. Ale go oni tak nie opuszczą, im trzeba nasycić się rozkoszą zemsty, napoić się rozpustą wściekłości. Więc przechodzą koło niego, jedni po drugich w szyderczej procesji, by Go lepiej niejako ze stron wszystkich językami swemi ubość i wobec całego ze­ branego ludu trzęsą głowami i kręcą ramionami, a językami jad miotają. Zaczynają kapłani : Hej, co rozwalasz kościół Boży, a za trzy dni go zasię budujesz: zachowaj sam siebie, jeśliś Syn Boży, zstąp z krzyża! (Mat. XXVII, 40). To tak kapłani wprost słowa swoje do Chrystusa obracając i wyzy­ wając Go osobiście : A to Ty, co rozwalasz Kościół, bluźnią w szczególności przeciw ciału Jego, które On teraz jako piaw- dziwy kapłan Bogu w ofierze przynosił. Tak kapłani. A za nimi książęta; obracają do ludu mowę swoją: Patrzcie, mówią, innych ocalał, a siebie ocalić nie może. Jeżeli to jest Mesjasz, wybrany Boży, król Izraelski, niechże zstąpi z krzyza a zo­ baczymy i uwierzymy. (Mat. Łuk. Mar.) lak książęta ży­ dowscy bluźnią przed ludem przeciwko królowi swemu. A za nimi uczeni w piśmie już nie do Chrystusa, już nie do ludu, ale sami do siebie słowa obracając, jak zwykle uczeni, sami przed sobą, w sercach swoich i rozumach bluźniąc: On to, mówią, zaufał w Bogu, niechże Go wybawi, jeśli Go tak kocha, albowiem powiedział: Synem Bożym jestem (Mat. XX\ II, 43). Tak uczeni złorzeczą prawdzie Bożej, Synowi Bożemu, Bogu samemu. Oto, co spotyka Chrystusa na krzyżu. Jest to ten drugi krzyż niewidomy, duchowy, obok tamtego wzniesiony, z którego złość ludzka czyni narzędzie większej, dotkliwszej, ogromniejszej hańby i poniżenia, i który zamiast tamtego drewnianego, podstawia pod członki Jezusa i za pościel śmier­ telną Mu daje, aby tak nie na innem łożu umierał, tylko na samej hańbie, sromocie i zelżywości. — A kiedy tak złożony jest Jezus na tern łożu Swojem śmiertelnem i kona na niem, na domiar Jego boleści i ci co Mu służą i co z Nim razem cierpią, zamiast ulżenia Mu, albo pocieszenia Go, tym samym poją Go octem pohańbienia, tą samą żółcią złości i zelżywości. Mówi Ewangelja, że i żołnierze, którzy Go pilnowali, Mówi Ewangelja, że i żołnierze, którzy Go pilnowali,
File:Schongauer, Martin - Noli me tangere (detail).JPG. (542 × 751 pixels, file size: 42 KB, MIME type: Click on a date/time to view the file as it appeared at that time. You cannot overwrite this file. This file contains additional information such as Exif metadata which may have been added by the digital camera, scanner, or software program DOM AUKCYJNYWarszawa • Kraków AUKCJE Nadchodzące Terminarz Archiwum AUKCJE HOLENDERSKIE OFERTA Sprzedaż poaukcyjna - sztuka współczesna Private Sale Sztuka Współczesna Private Sale Sztuka Dawna Sprzedaż poaukcyjna - 1. Aukcja Plakatu Sprzedaż poaukcyjna - sztuka dawna - malarstwo i rzeźba Sprzedaż poaukcyjna - sztuka dawna - rzemiosło artystyczne JAK SPRZEDAĆ JAK KUPIĆ Na aukcji tradycyjnej Na aukcji holenderskiej WYNIKI AUKCJI O FIRMIE KONTAKT TARGI AUKCJE HOLENDERSKIE OBSERWOWANE POLITYKA PRYWATNOŚCI Strona główna 264 Aukcja Dzieł Sztuki i Antyków Chrystus na krzyżu. Nr katalogowy: 211 Harry ELSTRÖM (1906-1993) Nr katalogowy: 211 brąz, odlew z zieloną patyną, drewno czernione; wys. 65 cm;Berlin, 1935estymacja: 4 000 - 5 000 zł Zobacz pełne informacje
Martin Schongauer foi um gravador e pintor alemão. Foi o mais importante mestre da gravura antes de Albrecht Dürer, e foi, provavelmente, o terceiro dos quatro filhos de Caspar Schongauer, um ourives que ensinou ao filho a arte da pintura. Suas obras circularam pela Europa e era conhecido na Itália pelos nomes de Bel Martino e Martino d'Anversa.
Zaloguj się Załóż konto Menu Oferta edukacyjna Szkoły językowe i uczelnie Zaloguj się Załóż konto Przejdź do listy zasobów. prowadzenie lekcji Filtry: karty pracy do dzieł sztuki Zaktualizowany: 0000-00-00
Creator: Martin Schongauer (German, b.Circa 1445-1450, d.1491) Creator Lifespan: Circa 1445-50 - 1491; Creator Nationality: German; Creator Gender: Male; Creator Death Place: Breisach, Chrystus na krzyżu Autor El Greco Data powstania 1605 Medium olej na płótnie Wymiary × cm Miejsce przechowywania Miejscowość Filadelfia Lokalizacja Philadelphia Museum of Art Chrystus na krzyżu – obraz hiszpańskiego malarza pochodzenia greckiego Dominikosa Theotokopulosa, znanego jako El Greco. Chrystus na krzyżu późniejsza wersja z 1610 roku z Philadelphia Museum of Art Motyw Chrystusa na krzyżu jest najczęściej podejmowanym tematem przez El Greca. Obrazy powstawały w całym okresie twórczym i na ich podstawie krytycy odkrywają proces przemian stylu artysty, zmiany jego koncepcji artystycznej i filozoficznej. W 1605 roku El Greco tworzy kolejną wersję Chrystusa na krzyżu. We wcześniejszych wersjach artysta skupiał się na Chrystusie i jego męce, a w starszych dodawał elementy drugiego planu: panoramę miasta, drogę do niego, kilku jeźdźców i rozsypane pod krzyżem ludzkie piszczele. Obraz, obecnie w filadelfijskich zbiorach, został zamówiony 25 sierpnia 1606 roku do kaplicy los Ubada de San Gibes w Toledo[1]. Opis obrazu[edytuj | edytuj kod] W 1605 roku El Greco dokonuje zmianę w kompozycji tematu. Jezus nadal otulony jest burzowymi chmurami, lecz jego ciało jest niepomiernie wydłużone, twarz ma typowy bizantyjski wygląd a głowa skierowana jest w stronę widza. U jego stóp El Greco umieszcza dodatkowo dwie nowe postacie: Marię i św. Jana. Oboje stoją po lewej stronie. Głowa Marii zakrywa chusta spod której ukazuje się trójkątna zbolała twarz. Jej ręka wzniesiona jest w kierunku Jana jakby szukała oparcia pod ciężarem bólu nieszczęścia. Apostoł reaguje na gest Marii i zwraca się ku niej. Jego głowa androginiczna zawieszona jest na nienaturalnie wydłużonej szyi. Po drugiej stronie krzyża widoczne są poszczególne budynki Toleda i droga z jeźdźcami na koniach, tymi samymi co we wcześniejszych wersjach Chrystusa na krzyżu. Przypisy[edytuj | edytuj kod] ↑ Philadelphia Museum of Art – Collections Object: Crucifixion with the Virgin Mary and Saint John the Evangelist, [dostęp 2017-11-17]. Bibliografia[edytuj | edytuj kod] Michael Scholz-Hänsel: El Greco. Taschen, 2005. ISBN 83-89192-90-X. Antonina Vallentin: El Greco. Warszawa: PIW, 1958. Jak artyści widzieli ukrzyżowanie Jezusa. Ten sposób zadawania śmierci stosowano jako najwyższą i najokrutniejszą karę aż do IV wieku. Ukrzyżowanie Jezusa z Nazaretu dało początek

Przepraszamy, aukcja tego przedmiotu dobiegła końca. Chrystus na krzyżu Chrystus na krzyżu (1) - drewno i metal - XVIII wiek Przeglądaj inne aukcje Zobacz ten przedmiot Popularne aukcje Polecane kategorie Nr 55329877 Bardzo antyczny Chrystus, nie wiem na pewno, z jakiego materiału pochodzi, ale to dość antyczny przez firmę transportową DHL. Liczba przedmiotów 1 Przedmiot Chrystus na krzyżu Chrystus na krzyżu Materiał drewno i metal Szacowany okres XVIII wiek Kraj pochodzenia Portugalia Stan Stan dobry - przedmiot używany, z niewielkimi oznakami wieku Wymiary 55×0×0 cm

English. The Temptation of St Anthony (c. 1470–1475) between 1480 and 1490. is the author's. PDMfalse. ". This photographic reproduction is therefore also considered to be in the public domain in the United States.see Reuse of PD-Art photographs for details.
Na pierwszymn planie obrazu Martina Schongauer'a znajduje się Jezus ukrzyżowany. Nagłowie ma koronę cierniową. Ma przepasane biodra i ranę na boku. Jego ręce są rozłożone a nogi złączone; Jezus jest przybity do krzyża w trzech miejscach. Na krzyżu widnieje napis INRI, co znaczy Jezus Nazarejczyk Król Żydowski. Na drugim planie znajduje się Maryja, Maria Magdalena, kobiety i ukochany uczeń Jezusa-św. Jan. Na pierwszym planie obrazu Fransa Masereel'a znajduje się kobieta. Ręce ma przyłożone do twarzy-świadczy to o tym, że płacze; jest jej smutno. Do pierwszego planu należy również mężczyzna, który trzyma kobietę za rękę- najprawdopodobniej chce ją pocieszyć. Na drugim panien znajdują się mężczyźni bogato ubrani. Świadczą o tym : muszka i kapelusz. Kalwaria - zespół kościołów lub kaplic symbolizujących stacje Męki Pańskiej, zakładany zazwyczaj na wzgórzach, tak by przypominał swym położeniem Jerozolimę. Miejscem śmierci Jezusa Chrystusa jest Kalwaria, czyli Golgota, wzgórze ukrzyżowania. Tam dokonały się największe Wydarzenia naszego Zbawienia. Słowo „Kalwaria” miało przywoływać tamto Wydarzenie i niejako je uobecniać z całą jego treścią i znaczeniem dla nas. malutka123 Intermediate Odpowiedzi: 81 0 people got help
PEgT. 150 393 288 374 475 215 8 276 14

chrystus na krzyżu martin schongauer